UKRAINA. CODZIENNOŚĆ W CZASIE WOJNY *
Na początku książki Just Mercy (Tylko miłosierdzie) Bryan Stevenson cytuje słowa swojej babci: „Na odległość nie da się zrozumieć najważniejszych rzeczy. Musisz podejść bliżej”. Jako ksiądz jezuita z Ukrainy w lutym 2022 roku, po inwazji rosyjskiej na Ukrainę, zostałem szybko przeniesiony przez Kurię Generalną w Rzymie do Polski, co wiązało się z przerwaniem przeze mnie studiów doktoranckich w Berkeley (Kalifornia). Moim nowym wyzwaniem było zarządzanie oraz koordynowanie działań Misji Humanitarnej dla uchodźców w Polsce i w Ukrainie.
Działalność ta obejmowała różne obszary: od ko- ordynowania pilnej pomocy humanitarnej (transporty z żywnością i środkami higieny, organizacja krótko- i długoterminowego zakwaterowania, pomoc psychologiczna) po tworzenie struktur prawnych dla JRS Poland w celu zapewnienia kompleksowego i długotrwałego wsparcia uchodźcom. Równolegle posługiwałem w wielu parafiach, dawałem rekolekcje, konferencje dla młodzieży oraz publikowałem artykuły, w których przybliżałem Czytelnikom naszą pracę, bezpośrednie problemy wynikające z wojny i te związane z sytuacją osób w kryzysie uchodźstwa – czyli ogrom ludzkiego cierpienia.
NIEBEZPIECZNA MISJA
We wrześniu 2023 roku otrzymałem nową misję w Chmielnickim (Ukraina), gdzie koordynuję prace domu rekolekcyjnego, w którym od początku wojny w Ukrainie mieszkają uchodźcy. W domu prowadzone są także indywidualne Ćwiczenia duchowe. Poza
tym jestem zaangażowany w codzienną pracę duszpasterską parafii (jak Msze św.), staram się również – mimo wielu obowiązków – kontynuować pracę naukową. Towarzyszę też ludziom w podtrzymywaniu ich dobrostanu psychicznego i zdrowia duchowego.
Dość banalnie zabrzmi stwierdzenie, że w każdej chwili możemy stracić życie czy zdrowie w wyniku nieprzewidzianych zdarzeń. Mimo że intelektualnie przyjmujemy takie sytuacje jako możliwe, zwykle nie myślimy o nich, dopóki nie skonfrontujemy się z nimi bezpośrednio. W takich chwilach jedna osoba okazująca nam miłosierdzie i miłość może zmienić sytuację odbieraną przez nas jako straszną i traumatyczną w coś bardziej znośnego. Okazana nam troska może uchronić przed samotnością, długotrwałym czy nawet patologicznym smutkiem lub izolacją.
Wydarzenia zewnętrzne – wojna i konflikty – mogą bezpośrednio postawić nas w sytuacji bliskiej śmierci. Dla wielu perspektywa zakończenia życia bywa raczej uspokajająca niż przerażająca, zwłaszcza kiedy kogoś straciliśmy i śmierć oddzieliła nas od tych, których kochamy. Fakt, że możemy umrzeć i być bliżej swoich bliskich, nieraz przynosi spokój. Myśl o ponownym spotkaniu z nimi rodzi pocieszenie. Można wtedy poczuć spokój kojarzący się z czymś dla nas drogim, z kojącym przeżyciem powrotu do domu, w którym możemy być sobą.
NADZIEJA, MIŁOŚĆ I POKÓJ
W naszych rodzinnych domach, poprzez różne doświadczenia życiowe, uczymy się, jak stać się osobą i jak dzielić się z innymi troską czy miłością. W każdym domu obowiązują jasno określone, choć nie zawsze głośno wyartykułowane zasady i prawa, które wyznaczają granice i horyzonty naszych relacji. Dlatego trudno wyjaśnić, dlaczego nasze człowieczeństwo jest zdeformowane, dlaczego ludzie gotowi są nawzajem się zabijać i eksterminować. Biblia mówi, że Bóg jest miłością (por. 1 J 4,8.16), choć trudno to dostrzec w chwilach, gdy jedyne, co namacalne, to zagłada. Miłość jest najświętszą rzeczą zarówno w pojedynczym człowieku, jak i na świecie. Jej fundament może jednak zostać zakwestionowany i zagrożony, gdy odebrane zostaną nadzieja i szansa na życie. Ośmielę się postawić tezę, że dla osoby wierzącej, kiedy znika miłość – znika także Bóg.
Dlatego jednym z naszych zadań jako ludzi jest wspieranie i odnajdywanie w każdym, bez wyjątku, człowieku światła nadziei, Paschy, miłości i pokoju. To rzeczywiste wyzwanie – w istocie swej trudne do zrealizowania, gdy ogarnia nas gniew. Może to być jeszcze bardziej skomplikowane w naszym (ukraińskim) kontekście, gdy sąsiedni kraj ścina głowę miłości, sile i wolności. Jednak dopóki życie istnieje, nie powinniśmy się poddawać i godzić się na takie, jakie jest.
Życie musi toczyć się dalej. Ludzkość musi znaleźć schronienie; nawet jeśli zawalą się fundamenty naszego domu, nawet gdy nie czujemy smaku i radości życia, gdy nie możemy doświadczyć wolności. Ponieważ zniknęli ci, którzy pomogli nam to odkryć, trudno nam się zintegrować, bo nie jesteśmy w domu, nawet gdy się uśmiechamy. Dom nie będzie domem, dopóki nie stanie się przytulny, kojący, dopóki nie będzie można przewidzieć, co wydarzy się jutro.
NA STRAŻY NASZEJ WOLNOŚCI
Nawet gdy musimy szukać nowej tożsamości, nie możemy się poddać i przestać szukać oparcia. Kiedy życie zostaje zniszczone, nie mamy innego prawa – ale i obowiązku – jak tylko żyć. Mamy obowiązek żyć, ale aby to wypełniać, potrzebny jest punkt oparcia. W tym nowym kontekście nie wolno nam nigdy przestać szukać czegoś, co odsłoni w nas nową osobę, z nową tożsamością. Mamy wykorzystać tę chwilę, aby ocalić nasz dom, relacje i człowieczeństwo.
Ważne, aby się nie zgubić i znaleźć siłę, by każdego dnia zaskakiwać się i dostrzec coś, co nas zachwyci. Pozwólmy sobie ponownie zauważyć i doświadczyć uczuć takich jak szczęście, radość i miłość. Nie powinniśmy bać się otwarcia drzwi do nowej rzeczywistości, będąc mieszkańcami pięknego świata i pragnąc być świadkami człowieczeństwa. Po to, by w świecie pełnym wojny nie zniknęła możliwość wyboru dobra. Powinniśmy nadal budować mosty i relacje, ponieważ potrzebujemy siebie nawzajem, aby każdy mógł pozostać człowiekiem. Koncentrując się na tym, co nas łączy, a nie na tym, co dzieli, nie powinniśmy bać się bronić naszej wolności i działać. Nie powinniśmy bać się zostawać właścicielami własnego życia, nawet gdy fundamenty domu zostaną zniszczone. Nie bójmy się odnajdywać w sobie zdolności do zapalania gwiazd, nie bójmy się być „ogniem, który rozpala inne ognie”.
MÓWIĆ O CZŁOWIECZEŃSTWIE I BRONIĆ GO
Nie powinniśmy zapominać, że naszym punktem oparcia jest ludzkie serce, gdyż nic z tego, co z zewnątrz wchodzi do człowieka, nie może uczynić go nieczystym, ale to, co wychodzi z człowieka, czyni go nieczystym… Z wnętrza bowiem, z serca ludzkiego, pochodzą złe myśli, kradzieże, zabójstwa, chciwość, przewrotność, zazdrość, pycha, głupota (por. Mk 7,18– 22). Sposób, w jaki postrzegamy siebie, odzwierciedla nasze życie. Zdolność do działania odzwierciedla nasze serce. „Z całą pilnością strzeż swego serca, bo życie ma tam swoje źródło” (Prz 4,23).
Kiedy nie można przemilczeć niesprawiedliwości, należy głośno mówić o człowieczeństwie i bronić go. W tym kontekście bardzo użyteczna jest umiejętność rozróżniania tego, co istotne, i tego, co (naj)istotniejsze. Potrzebujemy wiedzy o tym, co może nas doprowadzić do zbawienia i jak możemy temu pomóc. W swojej Etyce jeden z najbardziej wybitnych teologów, niemiecki duchowny Dietrich Bonhoeffer proponuje drogę do zrozumienia poprzez rzeczy ostateczne (Ultimate) i przedostatnie (Penultimate) 1. Ostateczne jest Boże Słowo zbawienia w Chrystusie; natomiast przedostatnie jest ziemskie działanie ludzkie, które dzięki łasce Bożej może nas doprowadzić do ostatecznego. Przedostatnie nie może nas zbawić, ale może przygotować drogę dla Słowa Bożego 2.
Bonhoeffer określa dwa niezadowalające sposoby ustanawiania relacji wyższej i przedostatniej. Jeden nazywa radykalizmem – to żarliwe pragnienie pozbycia się przedostatniego w świetle przyjścia Chrystusa: „Radykalny nie może przebaczyć Bogu, że stworzył to, co jest” (na przykład wojny i konflikty). Drugi nazywa kompromisem, przez co rozumie całkowite oddzielenie tego, co ostateczne, od tego, co przedostatnie, tym samym nie pozwalając ostatecznemu wpływać na kształtowanie się życia w świecie 3.
O. Vitaliy Osmolovskyy SJ
- Niektóre fragmenty artykułu zostały opublikowane również w magazynie „Pontosj” pt. O nosso quotidiano num país em guerra, 17.12.2023.
- 1 N. Messer, Humans, Animals, Evolution and Ends, w: Creaturely Theology: On God, Humans and Other Animals, red. C. Deane-Drummond, D. Clough, SCM Press, London 2009, s. 219.
- 2 Tamże.
- 3 Tamże.