AFRYKAŃSKIE BOŻE NARODZENIE
Jak wyglądają u nas Święta Bożego Narodzenia? No cóż, priorytetem dla mieszkańców jest tu zawsze deszcz. Dla większości czas świąt to radość z deszczu, który zaczyna padać przed Bożym Narodzeniem. Wokół nagle robi się zielono. Rośnie trawa, na której wreszcie mogą odkarmić się chude krowy i kozy. Poza tym dla ludzi tu żyjących urodziny dziecka to wielkie szczęście, stąd Święta Bożego Narodzenia są radosne również z tego właśnie powodu – świętowania narodzenia naszego Zbawiciela. Mamy tu także tradycję jasełek. Młodzież i dzieci długo się do nich przygotowują. Gdy słychać ćwiczenie kolęd, to znak, że święta zbliżają się wielkimi krokami.
JASEŁKA Z „ROZMACHEM”
Te barwne przedstawienia wystawiane są zazwyczaj po wieczornej pasterce, ale nie zawsze się to udaje. Kiedyś na przykład po skończonej Mszy św. Czekamy wszyscy na jasełka, kiedy się zaczną, i nic… W końcu organizatorzy przychodzą mi powiedzieć, że jasełek nie będzie, bo „Maryja” nie dotarła. Rzeka wylała i nie może przejść. Innym razem bożonarodzeniowe jasełka tak rozpaliły wyobraźnię miejscowych artystów, że oglądałem nie tylko drogę do Betlejem, narodzenie i rzeź niewiniątek. Przerwałem jasełka, gdy występujący w nich dochodzili prawie do ukrzyżowania Pana Jezusa… Ja tymczasem chciałem przed świtem wrócić do domu, obawiając się też, czy wzbierające wody nie odetną mi drogi.
Nauczony więc doświadczeniem wcześniej kontroluję przygotowania, aby w scenariuszu wierni nie zaszli za daleko. Oczywiście to się im nie podoba, ponieważ aktorzy mają już swoje role i chcieliby je odegrać. W jednej stacji misyjnej najbardziej niezadowolony był „Judasz”, bo obciąłem jego kwestię. A wydawałoby się, że nikt nie chciałby być Judaszem…
PRZYCHODZI PORA DESZCZÓW…
Kiedy pada deszcz, każdy, kto tylko może, pracuje w polu. Albo orze pługiem zaprzęgniętym w krowy, albo – jeśli nie ma krów – robi dołeczki motyką, by w ten sposób przygotować pole na zasiew kukurydzy. Przez kilka lat deszcz dopisał i w zeszłym roku mieszkańcy, myśląc, że będzie tak dalej, obsiali każdy skrawek ziemi, mając nadzieję, że w końcu się odbiją. Niestety, deszczu spadło mało i ludzie zostali z niczym. By im pomóc, zacząłem pisać listy z prośbą o wsparcie do przyjaciół. Z różnych źródeł udało się nam zgromadzić pieniądze na nasiona, nawozy sztuczne i mąkę kukurydzianą.
Dlatego ci, którzy mają pola i mogą pracować, dostaną pakiet składający się z: 5 kg nasion kukurydzy, jednego worka nawozu D-Compound, jednego worka Urela. Ziemia jest tu tak uboga, że bez nawozu praktycznie nic się nie urodzi. Rozdamy też mąkę kukurydzianą, zwłaszcza tym, którzy nie mogą pracować. Ci, którzy mają krowy, używają też w polu nawozu krowiego, ale jest go zbyt mało. Większość mieszkańców jest teraz zależna od pomocy parafii. Operacja przekazania darów jest dość skomplikowana, bo to prawie 150 ton do rozwiezienia po bardzo złych drogach. Dlatego w tym roku moje przygotowania do świąt schodzą na dalszy plan. Przede wszystkim trzeba ocalić ludzi przed głodem i śmiercią.
Kilka dni temu spadł pierwszy deszcz. Wszyscy patrzą w niebo z nadzieją.
Z podziękowaniem
za wsparcie finansowe i modlitwę
Andrzej Leśniara SJ