Misjonarz na wakacjach
Jakub Maria Rostworowski SJ
Chciałbym podzielić się z Wami, drodzy Przyjaciele misji, moimi wakacyjnymi wrażeniami. Zwykle po 3 latach pracy wygląda się, by nieco odpocząć od dość intensywnego życia na misjach i zobaczyć najbliższych w kraju. Otrzymałem taką możliwość i mogłem wyjechać na urlop, który spędziłem od 29 kwietnia do 29 lipca ubiegłego roku. Sam jego początek zbiegł się z beatyfikacją Sługi Bożego Jana Pawła II, na którą zostałem zaproszony, ale ze względu na trudności ze zmianą biletu lotniczego, moje przybycie na czas okazało się niemożliwe. 1 maja, w Święto Bożego Miłosierdzia, byłem więc w Łagiewnikach u św. Faustyny. Sporo godzin w tym dniu spędziłem w konfesjonale, dając okazję do spowiedzi dużej liczbie wiernych.
Zaraz po święcie zabrałem się do sprawdzania stanu mojego zdrowia. Bogu dzięki wyniki były dobre. W tym okresie miałem też wiele spotkań z moimi braćmi i znajomymi. Często jednak wracał mi na myśl mój pierwszy zaplanowany wyjazd do Chicago. 24 maja wyruszyłem w tę daleką podróż. Lot trwał 11 godzin i był dość męczący. W końcu znalazłem się na Avers Avenue, w rezydencji Ojców Jezuitów. Głównym celem mojego przyjazdu było wygłoszenie w niedzielę, 5 czerwca, kazań misyjnych i zbieranie ofiar na potrzeby naszej parafii w Mumbwa. Poszło bardzo dobrze. Rodacy okazali się bardzo hojni, zresztą zawsze takimi byli. Ofiary na tacę oraz te od poszczególnych osób przekazane mi osobiście dały sumę około 9 tysięcy dolarów. Jestem za ten dar amerykańskiej Polonii bardzo wdzięczny. Nawiązałem też nowe przyjaźnie, zwiedziłem centrum Chicago, Muzeum Sztuki, Ogród Botaniczny i Uniwersytet Loyola. Chicago zrobiło na mnie duże wrażenie, szczególnie drapacze chmur w centrum miasta. Spędziłem tam prawie 3 tygodnie. Zaraz po powrocie do Polski zaczął się wakacyjny zjazd misjonarzy w Warszawie. Pierwszy raz uczestniczyłem w takim zjeździe, po 21 latach pracy misyjnej. Było to bardzo ubogacające spotkanie, dobrze przygotowane przez Centrum Formacji Misyjnej. Razem było nas około 70 misjonarzy z 5 kontynentów świata.
Kolejnym punktem mojego wakacyjnego programu była tygodniowa pielgrzymka do Medjugorie na 30. rocznicę „objawień” Matki Bożej. Było to naprawdę wielkie wydarzenie, silnie przeżyte przeze mnie duchowo. W Medjugorie jest coś, co zaczyna się i trwa. Uczta duchowa, która przynosi owoce w przyszłości. Na zakończenie otrzymałem od pielgrzymów 3 Margaretki – to znaczy dar modlitwy. 21 osób będzie pamiętało o mnie w codziennych modlitwach, by umacniać mnie w kapłańskim posługiwaniu aż do śmierci.
Kilka dni po powrocie do kraju wyjechałem do Poznania, by w niedzielę, 3 lipca, na wszystkich Mszach św. w kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa i św. Floriana na Jerzycach głosić kazania misyjne. Po raz pierwszy w Poznaniu spotkałem się z „Dziełem Księdza Czesława Białka”, jezuity. To Dzieło pomaga misjonarzom przez wysyłanie paczek z lekarstwami oraz udziela w miarę możliwości pomocy finansowej. Prowadzi go teraz Pani Elżbieta Wosicka.
Ostatni zaplanowany wyjazd był do Irlandii, by odwiedzić dawnych znajomych w Dublinie i na północy kraju. Tygodniowy pobyt tam był udany. Po powrocie z Irlandii miałem ważne spotkanie z klauzurowymi Siostrami Karmelitankami Bosymi w klasztorze przy ul. Kopernika w Krakowie. Siostry z dużym zainteresowaniem wysłuchały moich opowiadań o misjach i zapewniły o swoich modlitwach.
I tak powoli zbliżał się powrót do Zambii. W ostatnim tygodniu byłem jeszcze dwa dni w Siedlcach, by podziękować Pani Marii Szostak, która wydrukowała mi ok. 10 tysięcy obrazków Miłosierdzia Bożego z koronką w języku cinjanja i ofiarowała mi 3 duże, dwumetrowe obrazy Jezusa Miłosiernego, z podpisem „Jezu, ufam Tobie” w języku cinjanja, cibemba i angielskim. W ostatnich dniach w Polsce z pomocą Siostry Zofii Albertynki „wpadłem” jeszcze w ręce lekarzy, by dopełnić badań zdrowotnych. Wyniki okazały się pozytywne, więc miałem zielone światło, by ruszyć na kolejne 3 lata do pracy misyjnej.
Wakacje oceniam jako dobre, pełne wrażeń i dość pracowite. Bogu dzięki, 30 lipca o godz. 6 rano wylądowałem znowu na lotnisku w Lusace.
Serdecznie pozdrawiam, Szczęść Boże!