POGŁĘBIAJĄCE SIĘ UBÓSTWO
List Dyrektora College’u św. Franciszka z Asyżu
do Przyjacioł w Polsce
Fianarantsoa, 30.10.2019
Witaj Ojcze. Minęły już trzy tygodnie, odkąd rozpoczęliśmy nowy rok szkolny. Do tej pory do naszego college’u zapisało się już 670 uczniów [na Madagaskarze każdego roku w prywatnych college’ach uczeń musi się zapisać na kolejny rok szkolny, dokonując jednocześnie wpłaty tzw. frais genereaux – na koszty ogólne, administracyjne – przyp. Red.].
O tej porze roku, na przednówku, połowa naszych uczniów już uczęszczających do szkoły otrzymuje codzienny posiłek w szkolnej stołówce. Obecnie w każde popołudnie pada obfity deszcz, któremu towarzyszą hałaśliwe grzmoty. Uczniowie bardzo się ich boją, zwłaszcza najmłodsi.
W kilku poniższych zdaniach chcę choć ogólnie naszkicować sytuację, jaka obecnie panuje na Madagaskarze, szczególnie tu, w południowej części kraju, w regionie Fianarantsoa.
PRACOCHŁONNA UPRAWA RYŻU
Trudno nie zauważyć, jak szybko wzrasta tu liczba ludności. Rodziny są wielodzietne. Dochody niewielkie albo w ogóle żadne z powodu braku pracy. Większość ludzi, aby przeżyć, uprawia ryż na niewielkich przydomowych poletkach, stosując tradycyjną metodę uprawy. Taka metoda jest bardzo pracochłonna.
Wszystko wykonuje się ręcznie: przygotowanie poletka polega na ręcznym kopaniu ryżowiska szpadlem (zrobionym często własnoręcznie z kawałka blachy). Gleba jest tu bardzo twarda, zeschła wskutek braku opadów, szczególnie pod koniec pory suchej. Zatem nie jest łatwa w obróbce. Do tej pracy potrzebne są przynajmniej dwie osoby, które wyposażone w szpadel silnym uderzeniem wbijają go do niemal skamieniałej ziemi, nacinając ją. Następnie w ten sposób odcięty kawałek „skiby” we dwóch obracają. I znowu wbijają szpadel, nacinają i obracają. To bardzo żmudna praca, wymagająca dużego wysiłku fizycznego. Kopiący nie mogą sobie przy tym pomagać nogą, bo najczęściej są boso.
Po takim „przekopaniu” powierzchni całego poletka ryżowego, które jest wkoło otoczone glinianą zaporą, wpuszcza się wodę, która rozmoczy twarde skiby, czyniąc je miękkimi i podatnymi pod dalszą obróbkę. Dlatego do każdego poletka musi być doprowadzona woda z jakiegoś źródła, potoku czy nawet rzeki. Woda doprowadzana jest specjalnie do tego celu wydrążonymi kanalikami.
Kiedy ziemia jest już dostatecznie nasiąknięta wodą, trzeba zamienić ją w masę błotną. Robi się to najczęściej, chodząc, deptając i mieszając błoto nogami. Czynności te wykonują wszyscy członkowie danej rodziny. Jeśli mają w domu byka czy krowę, zwierzęta pomagają w tym, chodząc wraz z ludźmi i deptając. Trochę wcześniej, na małej, wydzielonej działce, trzeba przygotować szkółkę sadzonek ryżu (pepiniere), tzn. wysiać namoczone przez kilka dni ziarna niełuskanego ryżu (paddy), które już wykiełkowały. Wykiełkowany ryż będzie rósł w szkółce przez około miesiąc, aż osiągnie odpowiednią wielkość, nadając się do rozsady na ryżowisku.
Kiedy sadzonki ryżu są już dostatecznie duże i masa błotna ryżowiska zostanie dobrze przygotowana i stanie się jednolita, można przystąpić do rozsady. Tym zajmują się najczęściej kobiety. Jest to równie ciężka i żmudna praca. Cały czas brodzi się w błocie, w pozycji schylonej, w słońcu, którego promienie odbijają się od lustra wody i oślepiają. W zależności od jakości ziemi i odmiany ryżu rośliny wsadza się po dwie lub czasem nawet po kilka, w masie błotnej ryżowiska. Trzeba je sadzić także w jednej linii, aby potem było łatwo pielęgnować całe poletko ryżowe.
W odpowiednim czasie trzeba ryżowisko odchwaszczać przez pielenie, „spulchnić”, poruszać błoto między rzędami ryżu (fr. sarcler), aby rośliny mogły dobrze się rozwijać, a także by przez czas wegetacji utrzymać odpowiedni poziom wody na ryżowisku. Ale tylko do pewnego momentu, tj. do dojrzewania. Gdy tylko ryż zacznie wykazywać oznaki dojrzewania, nawadnianie musi zostać przerwane.
Zbiór ryżu rozpoczyna się, gdy tylko dwie trzecie górnych części ryżu (kłosa) staną się żółte. Tradycyjnym narzędziem zbierania ryżu jest sierp albo długi nóż (malg. antsy). Zebrane łodygi ryżu są rozkładane w suchym, dobrze nasłonecznionym miejscu do wyschnięcia. Kolejna czynność to omłot. Aby oddzielić niełuskane ziarna od łodyg, stosuje się dwie metody: pierwsza to deptanie kłosów ryżu. Mogą to robić ludzie lub zwierzęta. Druga często stosowana metoda to uderzanie niewielkich snopków ryżu o drewnianą belę. Do tego celu mogą posłużyć także puste, 200-litrowe beczki po oleju.
Kolejną operacją jest odwiewanie omłóconego ryżu. Robi się to, wysypując z pewnej wysokości omłócony ryż, powoli, na wietrze, aby wiatr „zabrał” plewy, a pełne, wartościowe ziarna spadły swoim ciężarem na rozpostartą w dole matę.
Ostatnią czynnością przed gotowaniem ryżu do posiłku jest łuskanie, czyli oddzielanie ziaren ryżu od ich okrywy owocowo-nasiennej oraz zarodka. Ta ostatnia operacja jest najczęściej wykonywana przez kobiety przygotowujące ryż do jedzenia. Niełuskany ryż wsypuje się do wykonanego z drewnianego kloca moździerza. Następnie odpowiednio przygotowaną drewnianą pałką uderza się w ziarna znajdujące się w zagłębieniu moździerza. Po jakimś czasie uderzania zaczynają pojawiać się białe wyłuskane ziarna ryżu. Następnie całą zawartość moździerza należy odwiać, posługując się specjalnie przygotowanym do tego celu przetakiem.
Jak widać, taki tradycyjny sposób uprawy i przygotowania ryżu do spożycia jest bardzo pracochłonny.
BY JAKOŚ PRZEŻYĆ I UTRZYMAĆ RODZINĘ
Oprócz ryżu Malgasze uprawiają także maniok (który niestety wyjaławia ziemię) czy ziemniaki, a czasami jakieś inne warzyw. Niektórzy hodują też drobny inwentarz, przede wszystkim drób. Efekty zarówno uprawy, jak i hodowli są zazwyczaj bardzo mierne ze względu na brak odpowiednich narzędzi, nawozów czy fachowej wiedzy i technologii.
Od kilku lat widać coraz częściej pojawiające się przydrożne sklepiki z różnymi przygotowanymi domowym sposobem zakąskami, wyrobami chałupniczej produkcji, owocami czy jarzynami z domowego ogródka. Mieszkańcy szukają bowiem różnych sposobów zarobku, by utrzymać rodzinę, zakupić odzież czy opłacić szkołę dzieciom.
BEZROBOCIE I JEGO SKUTKI
Dużym problemem jest brak pracy dla młodych. Jeśli nie mają żadnego wyuczonego zawodu, żadnego dyplomu, nie mogą nawet sami stworzyć sobie zajęcia, które dałoby im utrzymanie.
Obecnie, ponieważ łatwiej można otrzymać kredyt w rozmaitych Międzynarodowych Organizacjach Pozarządowych (ONG – Organisations Non Gouvernementales – internationale) czy małych parabankach udzielających niewielkich pożyczek dla założenia firmy czy przedsiębiorstwa usługowego, rodzą się nowe problemy. Jednym z nich jest problem umiejętnego zarządzania.
Kolejny problem młodych stanowią dziadkowie i wnuki, którzy są postrzegani jako duże obciążenie dla młodych. Mając niewielkie dochody, muszą się nimi dzielić z innymi członkami swoich rodzin.
Inny problem to tzw. dahalo (rabusie). Przez dwa lata był to poważny problem, który uderzył w Wielką Wyspę [Madagaskar – przyp. red.], szczególnie w regionach wiejskich. Powodem jest ogromne bezrobocie. Ludzie nie mając pracy i legalnych źródeł utrzymania, atakują z bronią w ręku innych mieszkańców wiosek. Kradną im szczególnie bydło, następnie dokonawszy rabunku, palą ich domy i pozostawiają po sobie tylko zgliszcza.
Poza tym prawie na całym Madagaskarze mamy obecnie do czynienia ze zjawiskiem wiejskiego exodusu. Powodem tego jest oczywiście przede wszystkim bezrobocie, ale także brak bezpieczeństwa na wsi i duży przyrost naturalny wobec niewystarczającej ilości dostępnych gruntów uprawnych. Młodzi, przyjeżdżając do miasta na studia, po ich ukończeniu zostają tam i w mieście szukają pracy. Cała ta sytuacja rodzi wiele problemów, szczególnie ekonomicznych.
UBOŻEJĄCA SPOŁECZNOŚĆ MIEJSKA
Konsekwentnie, z dnia na dzień, wzrasta liczba biednych mieszkańców miast. W mieście dla tych, którzy nie potrafili ukończyć studiów, nie wyuczyli się żadnego zawodu, nie ma pracy, a co za tym idzie – nie ma pieniędzy. W mieście trudno też znaleźć coś do jedzenia (w przeciwieństwie do buszu, gdzie zawsze można znaleźć choćby trochę owoców). Mimo to większość ludzi młodych, bo ponad 2/3 populacji, nie chce wracać na wieś (do buszu), gdzie życie jest niewygodne, a praca trudna i uciążliwa, gdzie brakuje też wielu miejskich atrakcji i tego wszystkiego, do czego młodzi przywykli w okresie studiów (elektryczność i inne nowoczesne zdobycze cywilizacyjne, jak telefon, komputer, internet). Zatem robią wszystko, aby w mieście pozostać. I tak wpadają w spiralę niekończącego się zła: kradzieże, napady, nieodpowiednie relacje, prostytucja.
U źródła takiego stanu rzeczy stoi zawsze ubóstwo i brak szans na rozwój i postęp, jakie najcześciej mają ich rówieśnicy w krajach wysoko rozwiniętych przemysłowo.
O. Joel Parfait Raderandrainy OFMCap