Wdzięczni za pamięć i pomoc
Podziękowania i modlitwa
W imieniu całej naszej parafii w Czarnym Ostrowie, na Ukrainie, pragnę podziękować Przewielebnemu Księdzu Andrzejowi Pierogowi, proboszczowi parafii Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny w Krakowie, oraz Czcigodnym Parafianom za ofiarność okazaną podczas zbiórki na pomoc dla nas i dla naszych dzieł. Dzięki finansowemu wsparciu, którego nam udzieliliście, mogliśmy przeżyć okres uciążliwej dla nas mroźnej zimy. Bez Waszej pomocy trudno by nam było podołać ciągle rosnącym kosztom energii i innym niezbędnym wydatkom generowanym przez mroźną zimę.
Chcę także wspomnieć parafię pw. św. Franciszka z Asyżu w Cieniawie, koło Nowego Sącza, z jej proboszczem Księdzem dr. Wacławem Barnasiem oraz równie serdecznie podziękować za podarowane nam głośniki (do nagłośnienia kościoła) oraz różne inne rzeczy podarowane nam do naszego kościoła i dla ministrantów. Służą nam wspaniale. Każda najdrobniejsza ofiarowana nam rzecz jest dla nas bardzo cenna i z wielką radością ją przyjmujemy. Serdeczne Bóg zapłać. Niech Bóg Wam błogosławi za uczynione dobro.
Trudno w tych kilku słowach wyrazić to, co kryją nasze serca, ten ogrom wdzięczności za otrzymane wsparcie oraz radość, która nas rozpiera. Dopełnieniem tego, czego nie można wyrazić słowami, niech będzie zapewnienie o naszej pamięci modlitewnej. O naszej dziękczynnej modlitwie zanoszonej do Boga za to, że uczynił nas braćmi i siostrami w Chrystusie, którzy wzajemnie pamiętają o sobie i wspomagają się, szczególnie w sytuacjach trudnych, a także o modlitwie błagalnej w intencji naszych Czcigodnych Dobroczyńców.
Bożonarodzeniowa szopka
Ciężką zimę mamy już za sobą. Także Boże Narodzenie będące w jej objęciach dawno już minęło. Jednak chciałbym na moment do niego wrócić. Nie po to, aby się użalać na mroźną zimę, lecz by podzielić się wrażeniami. Każdego roku, zgodnie z tradycją, robię w naszym kościele bożonarodzeniową szopkę. Staram się, aby co roku była inna, bardziej okazała. Przyznam, że daje mi to wielką satysfakcję, kiedy ludzie, zachodząc do kościoła, odczuwają tę inną, niecodzienną atmosferę: pełną radości i namacalnego piękna. Siedemnaście lat temu, kiedy robiłem moją pierwszą szopkę, miałem tylko trzy figurki: małego Pana Jezusa, Maryi oraz św. Józefa. Figurki te były malutkie i skromniutkie, ale nie traciłem ducha. Z pomocą pospieszyła mi moja droga bratowa Barbara Zadwórna. Zwróciła się do kierownictwa sklepu OBI w Krakowie-Prokocimiu i poprosiła o jakieś używane bożonarodzeniowe dekoracje. Ku mojemu ogromnemu zaskoczeniu od kierownictwa sklepu otrzymałem w darze światełka na drzewka oraz dużo innych dekoracji. A mój rodzony brat Janusz podarował mi piękne kudłate baranki, zrobione z tkaniny i wełny, które każdego roku do dziś upiększają szopkę.
Jednak do pełni satysfakcji nie wystarczy posiadać wszystkie niezbędne przedmioty. By zbudować ładną i ciekawą szopkę, potrzebuję czegoś więcej. To „więcej” to zainteresowani wierni, którzy licznie przychodzą do kościoła, by zobaczyć szopkę, pomodlić się przy niej, pośpiewać kolędy. Przychodzą i nasi parafianie, i goście. Rodzice przyprowadzają swoje dzieci. Starsi parafianie przychodzą z wnukami, które z radością oglądają małego Jezusa, Maryję i Józefa. Przychodzą nie tylko katolicy, ale także prawosławni i inni, ciekawi zobaczyć coś niecodziennego.
Utarł się też zwyczaj, że każdego roku do naszej szopki przychodzą dzieci ze szkoły wraz z nauczycielami. Mam wtedy możliwość opowiedzieć przybyłym o tym, co przedstawia podziwiana przez nich szopka i na jaką okoliczność została zrobiona. Innymi słowy, jest okazja, by przybliżyć im choć trochę tajemnicę Bożej miłości. Mówię o tym, że nasz wspaniały Bóg, dla ratowania człowieka, dla zbawienia go sam staje się Człowiekiem. Przychodzi do nas, staje się jednym z nas – Bratem nas wszystkich… Niektóre dzieci słyszą o tym po raz pierwszy. To jeden z prostych sposobów głoszenia Ewangelii. I dobrze, że chociaż tak mogę innym mówić o Bogu i Jego miłości do każdego człowieka.
Pasterka i mali muzykańci
Od paru lat odprawiana jest też u nas pasterka. W Polsce ten zwyczaj istnieje od wieków i nie budzi żadnego zdziwienia. Ale u nas to coś nowego. Za pierwszym razem na pasterkę przyszło bardzo mało osób. Pewnie głównym powodem było to, że nie mieli czym przyjechać w nocy do kościoła. Natomiast teraz, ku mojemu zdziwieniu, a jednocześnie wielkiej radości, na pasterce widziałem kościół wypełniony aż po brzegi. Dla upiększenia pasterki udało mi się także zorganizować orkiestrę dziecięcą. Co prawda na razie jest niewielka. Tworzy ją grupka ośmiorga dzieci. Najmłodsza muzykantka ma dziewięć lat, a najstarsi po piętnaście. Jest nas jeszcze trochę mało. Ale największy nasz problem to brak instrumentów. Nie mamy także funduszy, by je kupić.
Potrzebne instrumenty
Ośmielam się zatem poprosić: będziemy niewymownie wdzięczni, jeśli ktoś zechce podarować naszym dzieciom jakikolwiek instrument dęty, który nie jest mu bardzo potrzebny i mógłby go odstąpić innym (w większości gramy na instrumentach wypożyczonych). Naszą wdzięczność wyrażać będziemy przede wszystkim modlitwami, bo tylko to mamy.
Przyznam szczerze, że kiedy po raz pierwszy graliśmy na chwałę Pana, wzruszyłem się do łez i w tym wzruszeniu nie byłem chyba osamotniony. Dla wielu ludzi było to ogromne zaskoczenie, dla wielu – niespodzianka, bo przecież to są ich dzieci. Dzisiaj gramy już na różnych uroczystościach, tworząc dla liturgii muzyczną oprawę. Może ktoś powie, że to takie proste i oczywiste. Jednak dla naszych dzieci, które przychodzą do kościoła, to granie jest modlitwą, przez którą oddają chwałę Bogu. Można powiedzieć, że i ten, kto gra (nie tylko śpiewa), dwa razy się modli.
Droga krzyżowa oraz Święta Wielkanocne
Po muzykowaniu w święta Bożego Narodzenia przyszła kolej także na Wielkanoc. Do grania wielkanocnych melodii przygotowywaliśmy się z nie mniejszym zapałem. I znowu kościół był wypełniony po brzegi. Atmosfera podniosła i uroczysta. Wesołe „Alleluja!” trzęsło murami świątyni. Taka jest nasza praca. Jednak bez Waszego życzliwego modlitewnego i materialnego wsparcia, Drodzy Darczyńcy i Pomocnicy, sami nie jesteśmy w stanie temu wszystkiemu podołać.
Przed Wielkim Tygodniem zorganizowaliśmy Drogę Krzyżową, która przeszła ulicami Czarnego Ostrowa. Rozpoczynała się w naszym kościele. Nasi parafianie, wraz z parafianami greckokatolickimi, szli w kierunku greckokatolickiej cerkwi (ok. 2 km), niosąc wielki krzyż, znak naszego odkupienia. W drodze krzyżowej uczestniczyło bardzo wiele osób. Przed każdą kolejną stacją inna grupa przejmowała krzyż. Po dojściu do ostatniej stacji drogi krzyżowej, którą była greckokatolicka cerkiew, na zakończenie wiernych pobłogosławił ksiądz greckokatolicki.
Jeżeli ktoś miałby możliwość i chciałby podarować nam instrument dęty, podaję telefon kontaktowy do mojego brata: Janusz Zadwórny (Kraków), tel. kom. 502 181 922.
Br. Jerzy Zadwórny SJ