Misja jezuitów w Południowym Sudanie
Tomasz Nogaj SJ
Prowincja Afryki Wschodniej to mikrokosmos, tak naprawdę jedna z najmłodszych prowincji Towarzystwa Jezusowego. Obecnie znajduje się tam prawie 190 jezuitów: mieszkających, studiujących bądź pracujących we wspólnotach w Etiopii, Kenii, Sudanie, Republice Południowego Sudanu, Ugandzie i Tanzanii. Początki tej Prowincji to rok 1542 w Kenii i 1553 w Etiopii, gdzie przybyli pierwsi jezuici. Patrząc jednak z perspektywy czasów nowożytnych minęło dopiero 27 lat, od kiedy Prowincja Afryki Wschodniej została formalnie powołana jako jedna z prowincji Towarzystwa Jezusowego. Jej srebrny jubileusz przypadał właśnie w roku 2012.
Święty Ignacy Loyola nie wyznaczył Towarzystwu Jezusowemu jakiegoś szczególnego zajęcia czy pola działania. Jezuici pracują tam, gdzie według zasady magis („więcej”) można bardziej służyć Bogu i więcej pomagać ludziom, szczególnie w miejscach trudnych, najbardziej zaniedbanych lub zagrożonych. Krótko mówiąc, na tzw. granicach, gdzie inni nie mogą lub nie chcą pracować. Jeszcze za życia św. Ignacego jezuici udali się na Daleki Wschód, do Afryki i Ameryki – tam, gdzie Ignacy chciał, by Towarzystwo Jezusowe dotarło z Dobrą Nowiną na polecenie Papieża.
Popatrzmy przez chwilę na św. Ignacego, który omadla w wielogodzinnych czuwaniach i modlitwach dynamicznie rozwijającą się działalność apostolską swoich pierwszych współbraci. Tak właśnie wyobrażał sobie misje Towarzystwa Jezusowego i za tym natchnieniem podążał.
Sytuacja w Republice Południowego Sudanu
W 1956 roku w Sudanie rozpoczęła się pierwsza wojna domowa, która trwała do lat 80. XX wieku. W roku 1983 rozpoczęła działalność organizacja zbrojna SPLA (Ludowa Armia Wyzwolenia Sudanu) dążąca do niepodległości regionu. W tym samym roku wybucha wojna domowa, jeden z najbardziej krwawych konfliktów na świecie, który pochłonął około 2 mln ludzi oraz zmusił do ucieczki kolejne 4 miliony. W czasie drugiej wojny domowej (1983-2005) w Sudanie dochodziło kilkakrotnie do masakry ludu Dinka. Islamskie siły rządowe próbowały krwawo tłumić rebelię na południu kraju.
Ten długi okres wojny 9 stycznia 2005 roku zakończył się podpisaniem porozumienia z sudańskim rządem, które 10 południowym prowincjom nadało autonomię. W grudniu 2005 roku przyjęto konstytucję i zaplanowano przeprowadzenie referendum niepodległościowego. Podpisane porozumienie ustalało wspólnie zarząd i podział zysków z wydobycia ropy naftowej ze złóż na granicy Południa i Północy. W styczniu 2011 roku w niezależnym referendum na południu Sudanu 99 proc. ludności opowiedziało się za odłączeniem południowej części Sudanu od państwa. 9 lipca 2011 roku południowa część Sudanu uzyskała niepodległość. Nowe państwo – Republika Południowego Sudanu – proklamowało swą niepodległość. 14 lipca 2011 roku, jako 193. członek, Sudan Południowy został przyjęty do Organizacji Narodów Zjednoczonych, a 28 lipca 2011 roku do Unii Afrykańskiej. Jego dewizą jest hasło: „Jedność, Równość, Postęp”. Południowy Sudan liczy obecnie nieco ponad 8 milionów mieszkańców.
Niestety, wydarzenia ostatnich lat to również krwawa historia. 15 grudnia 2013 roku po 2,5 roku radości z uzyskania niepodległości w wyniku zamachu stanu rozgorzała kolejna wojna domowa. Zbyt wielkim uproszczeniem byłoby powiedzenie, że „to tylko walka o władzę i wpływy”, że „obecna wojna to porachunki między Dinkami a Nuerami”. Obecna sytuacja jest o wiele bardziej złożona i ma swoje korzenie nie tylko w porachunkach klanowych, lecz także w: nieustabilizowanej sytuacji najmłodszego państwa świata, nieprzestrzeganiu warunków podziału dochodów ze złóż ropy pomiędzy Sudanem i Sudanem Południowym, rabunkowej polityce gospodarczej i ekonomicznej, braku wizji na przyszłość i współpracy na arenie politycznej między partiami, braku militarnego sposobu zarządzania krajem i w wielu innych czynnikach. W w pierwszym miesiącu walk w Sudanie Południowym zginęło ponad 10 tys. osób, a ponad 500 tys. musiało schronić się w obozach dla uchodźców bądź poza granicami kraju. Woja domowa trwa nadal.
W tę sytuację wpisują się jezuici, którzy od 1983 roku towarzyszyli mieszkańcom Sudanu Południowego w miejscowości Wau na północnym zachodzie kraju, a od 2005 roku współbracia z prowincji Afryki Wschodniej podjęli także pracę w Rumbek (w środkowej części Sudanu Południowego) oraz w Jubie, stolicy kraju. Dwunastu jezuitów z różnych krajów wciąż pracuje w tych trzech miastach, posługując miejscowej ludności.
Kim są walczący o swą niepodległość Plemię Dinka?
Plemię Dinka to odłam Nilotów (mieszkających po obu stronach Nilu Białego) zamieszkujący południowy Sudan. Obecnie ich liczbę szacuje się na około 2 milionów osób (1/4 populacji Sudanu Południowego). Są ludem półkoczowniczym. W czasie pory deszczowej osiadają w chatach, które w miejscach nizinnych budują na palach, by zapobiec zalewaniu ich przez wodę. W porze suchej wszyscy, z wyjątkiem ludzi starszych, chorych oraz karmiących matek, przemieszczają się do prowizorycznych, tymczasowych chat w pobliżu pastwisk. Żyją w patriarchalnych rodach. Łączą się w wioski, w których władzę sprawuje starszyzna.
Lud Dinka-Agar zamieszkuje miasto Rumbek i tereny położone na południowym wschodzie. Ponad 20-tysięczne miasto to w zasadzie zbiorowisko kilku tysięcy domków-lepianek pokrytych trawą. Część tych domków wykonana jest z gliny uformowanej jak cegła i wysuszonej na słońcu. W Afryce plemię Dinka znane jest z wysokiego wzrostu dochodzącego bądź przekraczającego 2 m.
Dinkowie zajmują się przede wszystkim wypasem i hodowlą bydła oraz rolnictwem. Pierwsze zajęcie jest typowo męskie, drugie – kobiece. Na polach uprawiane jest głównie proso oraz sorgo. Ważną rolę w życiu plemienia pełnią krowy. Utrzymują one ludzi przy życiu, dając im mleko. Dinkowie krów nie zabijają i nie jedzą poza wyjątkowymi sytuacjami (ślub, pogrzeb, powitanie wodza klanu w wiosce), ze względu na szacunek dla nich. Każda krowa, byk i cielę ma swoje imię. Mimo że są ich setki, imiona zwierząt należących do danej rodziny i klanu znają nie tylko opiekujący się nimi pasterze, lecz także dzieci z danego klanu. Krowy stanowią prestiż i bogactwo danej rodziny.
Swoistą „lokatą” dla rodziny jest przede wszystkim wysoka córka. Wartość kobiety wyznacza jej wzrost. Średnia cena za kobietę przy zamążpójściu to 60-100 krów. Aby poślubić kobietę powyżej 190 cm wzrostu, mężczyzna musi zapłacić nawet 300 krów (wartość jednej krowy to 300 dolarów). Liczba krów za narzeczoną zależy od ustaleń starszyzny klanu, gdyż to rada starszych określa cenę. W Południowym Sudanie panuje animizm. Dinka wyznają wiarę w jednego boga zwanego Nhialic. Niewielka część spośród Dinka uznaje chrześcijaństwo. Żyją w poligamii.
Zaangażowanie jezuitów to praca na wszelkich możliwych „granicach”, by przekraczać bariery: praca parafialna, edukacja, centrum komputerowe, warsztat naprawy samochodów, gdzie młodzi mogą uczyć się obsługi i serwisu aut, wykłady w seminarium w Jubie, prowadzenie rekolekcji oraz nowa misja MAJIS koncentrująca swe wysiłki na rolnictwie, leśnictwie i nowoczesnej hodowli zwierząt.
Po 50-letniej wojnie w Sudanie Południowym pierwszym wyzwaniem jest tu towarzyszenie ludziom w ich codziennym życiu i tworzenie szerokich propozycji edukacyjnych. Na razie miejscowi pasterze nie doceniają jeszcze nauki, gdyż mają krowy, a wraz z nimi przemieszczają się w porze suchej i deszczowej w poszukiwaniu trawy i wody. Jednak młodzież powoli dostrzega w edukacji szansę na zdobycie wiedzy i nowych umiejętności, a przez to nowych wartości. Kościół i Towarzystwo Jezusowe mogą wiele dobrego wnieść w obecną sytuację mieszkańców Południowego Sudanu. Zanim jednak szkoły zaczną tu funkcjonować na dobrym edukacyjnym poziomie, minie przynajmniej jedno pokolenie. To trudna prawda, z której zdają sobie sprawę młodzi Dinkowie.
Do kogo posłani są jezuici z Prowincji Afryki Wschodniej
Różnorodność pracy jezuitów w Prowincji Afryki Wschodniej wyraża się w wielu apostolatach:
– Duchowość. Dwa domy rekolekcyjne w Kenii (Mwangaza Spirituality Centre) i w Etiopii (Galelee Centre).
– Edukacja. Obecnie prowadzimy siedem szkół, a w planie jest założenie pięciu nowych w Etiopii, Kenii, Tanzanii, Sudanie Południowym i w Ugandzie. Wierzymy, że Towarzystwo Jezusowe przez swą posługę przyczyni się do kształcenia najuboższych i ludzi z marginesu społecznego, a tym samym do przekształcenia struktur, które źle bądź słabo służą człowiekowi.
– Zaangażowanie w sprawy socjalne. Social Justice and Communication wyraża się w prowadzeniu Centrum Komunikacji (Jesuit Hakimani Centre) w Nairobi oraz African Jesuit Aids Network, a także przez posługę dla uchodźców (Kakuma Jesuit Refugee Service w Kenii) oraz przez prowadzenie rozgłośni radiowej (Radio Kwizera).
– Praca pastoralna. To pięć parafii i wiele różnych posług. Przede wszystkim formacja i dynamiczne grupy w parafiach (Small Christian Communities).
– Nowe inicjatywy. Nowością jest otwarcie centrum kształcenia pod kątem ekologicznym i komputerowym w Rumbek w Południowym Sudanie, które kształci młodzież i dorosłych, by pomoc im w znalezieniu pracy w mieście. Zdobywając umiejętności posługiwania się komputerem w ciągu 6-tygodniowego kursu, uczestnicy programu mają szansę znaleźć pracę w pozarządowych organizacjach lub w powstających szkołach czy nowych firmach.
– Powstające Centrum Kształcenia Rolniczego (MAJIS – MULTI-EDUCATIONAL & AGRICULTURAL JESUIT INSTITUTE OF SOUTH SUDAN) w Akol Jal, gdzie mieszkańcy będą mieli szansę zdobycia umiejętności z zakresu rolnictwa, leśnictwa i szeroko pojętej hodowli zwierząt.
Warto pamiętać, że wojna domowa w Południowym Sudanie dotknęła dwa pokolenia, które wychowały się na krwawej historii, rozbojach, kradzieży bydła, jedzenia i broni. Nie są nauczeni pracy. W ciągu tych lat zarówno Kościół, ONZ, jak i inne organizacje dostarczały żywność za darmo, co nauczyło ludzi tylko brać. Niestety pokutuje to do dziś. Ludzie wciąż uważają, że wszystko im się należy za darmo, bo tak było do tej pory.
Nadszedł czas na pracę i współpracę, na edukację i zdobywanie nowych wartości, które wniosą życie tam, gdzie go brak. To nowe wyzwania, które stoją zarówno przed mieszkańcami Południowego Sudanu, rządem nowego państwa, jak i przed Kościołem, który w czasie wojny nie wycofał się, lecz wiernie wspierał ludzi w drodze do uzyskania wolności i niepodległości. Towarzystwo Jezusowe ma w tym względzie do zaoferowania wielowiekowe doświadczenie, świetnie przygotowanych i odważnych misjonarzy. Czas podjąć misje.
Z prośbą o modlitwę
Tomasz Nogaj SJ