Muzyka w rytm afrykańskich bębnów

DZIECI I MŁODZIEŻ Z BĘDNAMI W AKOL JAL
Tomasz Nogaj SJ
W podziękowaniu Violi Brzezińskiej za koncert w Chicago na rzecz misji w Akol Jal.
Rytm ziemi, trwania i życia
Rytm bębnów budzi mnie niemal każdego ranka. Szczególna jest niedziela, kiedy głos bębnów jest mocniejszy, poranek wydaje się jakiś inny, spokojniejszy, a cisza niesie muzykę bębnów w dal. Jest w muzyce afrykańskich bębnów coś z rytmu ziemi, trwania, życia, przemijania i czasu, który się tutaj nie liczy. Dzień jest po prostu dniem bez godzin, noc nocą bez godzin. Dinkowie całymi wieczorami – bo nikt nie liczy tu godzin – przesiadują przy ognisku, palenisku, przy swojej chacie, a ktoś wybija rytm na bębnie, jakby liczył sekundy, minuty, kwadranse, godziny…
Afrykańskie tam-tamy są niemal w każdej sudańskiej chacie. W kulturze Dinków nie ma szczególnego miejsca dla innych instrumentów poza bębnami. Najważniejszy jest rytm, a także śpiew i klaskanie w rytm uderzeń w bębny. Taniec – czy raczej radosne podskakiwanie według tego samego rytmu – wypełnia całą resztę. Niczego więcej nie trzeba. W tym zawiera się wszystko.
Każde dziecko uczy się tu trzymać bęben, uderzać i wystukiwać rytmy, które samo wynalazło. Niekiedy jest to ten sam bit wybijany godzinami, niemal w nieskończoność, kiedy indziej zaś krótko wystukiwane rytmy na zmianę z kimś z sąsiedniej chaty czy z sąsiedniego podwórka. Wysokie tony przemieszane z uderzeniami niczym z głębi ziemi budzą tych, którzy zasnęli, i przypominają, że nie wolno spać. Wciąż trzeba być uważnym, bo wojownicy sąsiedniego klanu mogą napaść na wioskę i zagrabić całe mienie. Ta trudna rzeczywistość uczy czuwania, stąd to ciągłe uderzanie w bębny. Pewnie nieraz się zdarzy, że wygrywające rytm dziecko zapomina o głodzie i żyje muzyką, choćby przez jakiś czas, zanim znajdzie się coś do jedzenia.
Kiedy wiele bębnów zespoli się w jeden rytm, wydaje się, jakby stado dzikich zwierząt przebiegało przez podwórko. I tak trwa muzyka bębnów – prosta w swym przekazie, utrzymująca rytm w czasie, wzywająca do kołysania się w takt, do wystukiwania słyszanego rytmu, wołająca o coś więcej, o jakiś dodatek do rytmicznych uderzeń, zapraszająca do tańca, przemawiająca prostotą… Za bęben może przecież chwycić każdy i wstydu mu to nie przyniesie. Muzyka południowosudańskich bębnów otwiera przestrzeń nauki muzyki dla każdego, przestrzeń poczucia rytmu u dzieci i dorosłych, przestrzeń zespolenia się z wystukującym rytm sąsiadem próbującym nadążyć za swym pierwowzorem.

CHŁOPCY Z WIOSKI AKOL JAL GRAJĄ NA BEBNACH
Muzyka z piękniejszej strony świata
Pośród swojej muzycznej kolekcji płyt odnalazłem wyjątkową i niepowtarzalną płytę Violi Brzezińskiej zatytułowaną „Tam-Tam i Tu”. Szukając kilku słów w Internecie na temat tej wspaniałej płyty pełnej afrykańskich rytmów i przypominając sobie dwa koncerty Violi Brzezińskiej w Gliwicach jakieś dziesięć lat temu, znalazłem to, czego szukałem. Według słów Ewangelii: „Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. Każdy bowiem, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu otworzą” (Łk 11, 9-10). W 2003 roku na polskiej scenie muzycznej ukazał się album inspirowany autentyczną muzyką afrykańską. Materiał muzyczny pełen jest rytmów nagranych w Afryce, słychać afrykańskie instrumenty, ale jest tam przede wszystkim wspaniały śpiew Violi Brzezińskiej.
„Tam-Tam i Tu to płyta rzeczywiście stamtąd, czyli z Afryki, i stąd, czyli z Polski. Pomysł na «afrykańską» płytę zrodził się w 2002 roku, gdy Rafał Boniśniak wyjechał do Afryki. Z tej muzycznej podróży polski perkusista przywiózł mnóstwo materiałów w postaci nagrań, rytmów, bębnów i innych egzotycznych instrumentów o dziwnie brzmiących nazwach, jak ingoma, djembe, kawale, mbira, kalimba czy bellaphone. Przez kolejne pięć miesięcy Rafał Boniśniak grał koncerty z zambijskim zespołem The Sakala Brothers. (…) To spotkanie, jak sam mówi, zmieniło jego myślenie o muzyce. I zainspirowało go do napisania piosenek, które znalazły się na płycie «Tam-Tam i Tu». Do zaśpiewania partii wokalnych zaproszona została Viola Brzezińska, jedna z najlepszych wokalistek młodego pokolenia, która po przesłuchaniu materiału całym sercem zaangażowała się w ten projekt. (…) Tak zrodził się pomysł na utworzenie nowej formacji Viola i New Day, która z powodzeniem koncertuje, grając na żywo materiał zarejestrowany w studio.
Płyta «Tam-Tam i Tu» przedstawia historię człowieka, którym może być każdy z nas. Teksty opowiadają o tęsknocie za Bogiem, za Jego miłością («Obraz Twój z oczu mych spływa wraz ze łzami / Ciernie samotności ranią serce moje / Tylko dusza moja pragnie biec do Ciebie, Panie») i stopniowym odkrywaniu działania Boga w swoim życiu («Dajesz mi, Panie, nadzieję / Na lepszy czas / Dajesz mi wiarę / Gdy sił już brak»). Odkrycie Bożej miłości, która «jest potężna jak śmierć», Boga miłosiernego, który przebacza wszelkie zło, napełnia serce człowieka pokojem. Płyta kończy się piękną, liryczną balladą «Za nadzieję i ludzi», która dla odmiany jest zaśpiewana przez Przemysława Łososia, grającego partie akordeonowe i harmonijkowe. To znakomite wyciszenie na koniec tej radosnej muzyki, jak mówią jej twórcy, «z piękniejszej strony świata»”1.
Polecając zarówno płytę „Tam-Tam i Tu” Violi Brzezińskiej i zespołu New Day, a także jej wieloletnią wspaniałą twórczość muzyczną, pragnę podziękować Violi za przyjęcie zaproszenia na koncert kolęd do Chicago. Dziękuję Ojcu Markowi Janowskiemu, proboszczowi Parafii św. Władysława w Chicago, za inicjatywę i zorganizowanie koncertu, z którego dochód był przeznaczony na wsparcie misji ojców jezuitów w Sudanie Południowym. Dziękuję także całej Polonii chicagowskiej, która odpowiedziała zarówno na zaproszenie na koncert, jak i za ich ofiary na rzecz naszej jezuickiej misji w Akol Jal w Sudanie Południowym.