POBYT W PARAFII BAWCHA W KABWE
W listopadzie 1991 roku dotarłem do Kabwe – mojej nowej parafii. Proboszczem był tam o. Felix Kalebwe SJ, Zambijczyk. W domu był też o. Antoni Froch, Polak, i o. John Mackoli, Irlandczyk. Teraz Pan Bóg przygotował dla mnie dwa lata pracy jako wikary i pięć lat posługi jako proboszcz w parafii Bwacha. Parafia była duża na peryferiach miasteczka Kabwe w centralnej części Zambii. Składała się z 12 wspólnot chrześcijańskich i stacji misyjnej w tzw. President’s Citizenship College – PCC [w Prezydenckim College’u Obywatelskim założonym w 1972 roku przez Zjednoczoną Partię Niepodległości Narodowej – przyp. Red.].
Bwacha dało mi możliwość nie tylko propagowania kultu Bożego Miłosierdzia, ale też ubogacenia parafii nabożeństwem do Matki Bożej. Proboszcz o. Kalebwe miał plan, by w parafii urządzić pewnego rodzaju sanktuarium maryjne. Zamówił figurę Matki Bożej w afrykańskim stylu. Głównym materiałem, z którego została wykonana, był cement. Figura jednak nie przyjęła się, ludzie narzekali, że jest nieładna, ze zbyt obfitymi kształtami. Ojciec Kalebwe urządzał specjalne celebracje, by figurę ubierać w afrykański strój królowej. Zaprosił też arcybiskupa Kozłowieckiego na obrzęd poświęcenia. Obecność figury coraz bardziej stawała się kością niezgody wśród parafian. Kiedy o. Kalebwe został przeniesiony do Lusaki, chciałem tę figurę przenieść. Jednak była tak mocno zabetonowana, że wraz z przenosinami figura rozpadła się na kawałki.
Przygotowałem nowe miejsce na figurę Matki Bożej i dostałem ponadmetrową kopię Matki Bożej Niepokalanej z Irlandii, która ogólnie się podobała. Pamiętam, że sam malowałem kwiaty wokół groty i przy wejściu napisałem w języku cibemba: „Natuye kuli Maria”, co znaczy „Idźcie do Maryi”. Miejsce to szczególnie często odwiedzaliśmy w październiku. Przynosiłem wówczas do groty Najświętszy Sakrament, modliliśmy się na różańcu, a na koniec było błogosławieństwo.
PROBOSZCZ I DZIEKAN W KABWE
Pięć lat proboszczowania w Kabwe było dla mnie zaangażowaniem głęboko duchowym. Czułem wielką więź z ludźmi, a oni wyrażali wdzięczność i przywiązanie do mnie. W Kabwe zostałem dziekanem na dwa lata, co dało mi okazję odwiedzania innych parafii i udzielania sakramentu bierzmowania w imieniu biskupa. Jeździłem też do dość odległych stacji misyjnych.
Pewnej niedzieli po dwóch Mszach św. w Bwacha wyjechałem do stacji misyjnej w Chibwe. Tak się złożyło, że na koniec wizyty poproszono mnie o sakrament namaszczenia chorych w dość odległym miejscu od kościoła. Było już ciemno. W małym domku zastałem leżącą starszą kobietę. Katechista powiedział mi, że była bardzo oddana i aktywna w życiu Kościoła. Wyspowiadała się, udzieliłem jej Komunii św. i namaszczenia chorych. W drodze powrotnej jeden z ministrantów powiedział, że tego dnia udzieliłem sześciu sakramentów, bo były chrzty, spowiedzi, Komunia św., bierzmowanie, błogosławienie małżeństwa i na koniec sakrament namaszczenia chorych.
Podczas pobytu w Kabwe duszpasterską opieką otoczyłem oddaloną o około 20 km stację kościoła Świętej Eucharystii w tzw. PCC. Ojciec Władysław Gągolski SJ wybudował tam kościół, a mnie udało się doprowadzić elektryczność i wykopać studnię, która zaraz została nazwana studnią Jakuba. Po pewnych pertraktacjach ze wspólnotą kościoła powstała tam też grota maryjna. Miejsce to jest bardzo znane wśród Zambijczyków, ponieważ w pobliżu dużego kompleksu budynków dydaktycznych znajduje się tam duża skała podzielona na dziewięć części, z których każda reprezentowała jedną z zambijskich prowincji. Pierwszy prezydent państwa Kenneth Kaunda zbierał na tej skale delegacje z całego kraju. Tam rodziła się niepodległa Zambia.
W Kabwe podczas mojego pobytu udało mi się ogrodzić posiadłość kościoła około 400-metrowym murem z pustaków. Regularnie odwiedzałem w parafii wspólnoty chrześcijańskie, odprawiałem Msze św. blisko rodzin. Powstał też ruch odnowy dla młodych małżeństw. Przed opuszczeniem Kabwe po siedmiu latach zostałem zaproszony, by poświęcić kaplicę we wspólnocie chrześcijańskiej Shamabanse, której nadano imię Ojca Jakuba.
SPOTKANIE Z KARD. ADAMEM KOZŁOWIECKIM
Pobyt w Kabwe dał mi też możliwość odwiedzania kard. Adama Kozłowieckiego najpierw w Mulungushi St Paul’s, a potem w Mpunde.
W St Paul’s kardynał miał mały domek w pobliżu szkoły średniej prowadzonej przez Marist Brothers. Przyjmował mnie bardzo ciepło. W Mulungushi obiady przynosiły mu Siostry Służebniczki. Kardynał dzielił się ze mną wieloma wspomnieniami, także tymi z Dachau. Mówił, że za czasów Hitlera nauczył się oszukiwać, kraść i nie chodzić do spowiedzi.
Warunki życia kardynała były lepsze w Mpunde. Bardzo tam dbał o niego ks. Jan Krzysztoń. W czasie pobytu w Mpunde otrzymał nominację kardynalską. Arcybiskup Kozłowiecki bardzo włączał się w posługę duszpasterską w parafii, spowiadał w każdą sobotę w głównym kościele. Dziękował mi też za pisanie artykulików do „Echa z Afryki”, bo dzięki wiadomościom o Afryce ludzie interesują się misjami.
DOKTOR WIŚNIEWSKI I OBRAZ BOŻEGO MIŁOSIERDZIA
Podczas mojego pobytu w Kabwe poznałem polskiego lekarza Piotra Wiśniewskiego, który był zafascynowany nabożeństwem do Bożego Miłosierdzia. Dowiedział się o mnie i odwiedził mnie w Kabwe. Zapraszał mnie wiele razy do siebie w Lusace. Choć nie miał w tym kierunku wykształcenia, namalował dwa obrazy: Matki Bożej i Jezusa Miłosiernego. Był też w kontakcie z o. Wincentym Cicheckim SJ, który pomagał mu w szerzeniu kultu Bożego Miłosierdzia. Ojciec Cichecki załatwił z arcybiskupem Lusaki Adrianem Mun’gandu imprimatur na koronkę, obrazki i nowennę do Bożego Miłosierdzia po angielsku i w miejscowych językach. Dużą liczbę obrazków wydrukował i opłacił doktor Wiśniewski. Były one drukowane u salezjanów w Lusace.
Obraz doktora Wiśniewskiego został poświęcony przez ówczesnego nuncjusza apostolskiego dla Zambii i Malawi w Lusace w 1993 roku, w dniu beatyfikacji Siostry Faustyny. Ojciec Cichecki przygotował żywą liturgię z tańczącymi dziewczętami w sanktuarium maryjnym w Lusace. Celebracja i poświęcenie obrazu pędzla doktora Wiśniewskiego były pierwszymi publicznymi aktami drogi nabożeństwa Bożego Miłosierdzia w Zambii. Obraz ten został mi później przekazany i umieściłem go w naszym parafialnym kościele w Kabwe. Od momentu beatyfikacji Siostry Faustyny nabożeństwo zaczęło się szybko rozwijać. Duży wpływ na to mieli salezjanie, którzy ufundowali pierwszy kościół Bożego Miłosierdzia. Jakiś czas później powstała również pierwsza parafia pw. św. Siostry Faustyny w Lusace.
Warto też w tym miejscu wspomnieć historię obrazu Chrystusa Miłosiernego namalowanego przez Adolfa Hyłę, który do Zambii, do Katondwe, przywiózł z Polski w latach 60. o. Jan Waligóra SJ i umieścił go w miejscowym kościele. Jednak gdy Stolica Apostolska zakazała szerzenia nabożeństwa Siostry Faustyny, ówczesny arcybiskup Lusaki Adam Kozłowiecki kazał zdjąć obraz. Wizerunek Chrystusa został przeniesiony do jednej ze stacji misyjnych. Tam przetrwał do czasu, gdy decyzja Stolicy Apostolskiej została zmieniona. Obrazem zainteresowała się polska lekarka pracująca w szpitalu w Katondwe. Za jej staraniem obraz wrócił do głównego kościoła. Parę lat później przywieziony został do Polski na konserwację, po której wrócił do Zambii. Przed powrotem do Katondwe obraz odwiedził kilka parafii w Lusace.
Zanim obraz wrócił do Zambii, zwrócono się do mnie, bym napisał do Łagiewnik prośbę o relikwie św. Faustyny pierwszej klasy i udało się, otrzymaliśmy je. Teraz w Katondwe po prawej stronie kościoła jest ołtarz z obrazem i relikwiami św. Faustyny Kowalskiej.
PRZENOSINY DO MUMBWA
W listopadzie 1998 roku zostałem przeniesiony przez Ojca Prowincjała Rona Hidaka do następnej parafii w Mumbwa. Miejsce to jest usytuowane 140 km na Zachód od Lusaki. Ze względu jednak na nowy język, który jest tam używany – cinjanja, dostałem dwa miesiące na naukę i zamieszkałem w Lusace. Chodziłem na lekcje do starszej pani, która miała duże doświadczenie, bo przede mną uczyła siostry zakonne i innych księży. W okresie pobierania nauki 2 lutego 1999 roku zmarła moja mama. Pojechałem na pogrzeb, a potem spędziłem trzy miesiące z moim ojcem. Do Mumbwa przyjechałem w maju. Był tam już parę miesięcy mój asystent o. Józef Matyjek SJ. Parafia była duża, większa od tej w Kabwe, z 25 stacjami misyjnymi. Rozciągała się ze wschodu na zachód na 140 km, a z północy na południe na 80 km. Na miejscu był z nami też o. Jan Kiełbasa SJ, który uczył w szkole średniej.