JEDNYM SŁOWEM NIESPOKOJNY ŻYWOT
CZESŁAW BIAŁEK SJ – WSPOMNIENIE W SETNĄ ROCZNICĘ URODZIN
Życiorysem tego zakonnika można by obdzielić co najmniej kilka osób i naprawdę nie ma w tym stwierdzeniu przesady. Z tego powodu trzeba by powiedzieć, że żył „zaledwie” 64 lata, w tym połowę w Poznaniu, ale za to z pełnym pasji oddaniem drugiemu człowiekowi, będącemu w potrzebie, niezależnie od okoliczności życiowych, w jakich sam się znajdował. Dodajmy – często naprawdę trudnych. Wydaje się, że „nuda” nie istniała w jego słowniku. Streszczenie jego życiorysu mogłoby wyglądać następująco: jezuita, kapłan i kaznodzieja, żołnierz AK i inwalida wojenny, gorący patriota i więzień polityczny okresu Polski Ludowej, społecznik i opiekun represjonowanych oraz ich rodzin, organizator niezliczonej ilości akcji charytatywnych na rzecz krajów Trzeciego Świata i misji Kościoła, antropolog w stopniu doktora. 18 lipca 2020 roku minęła setna rocznica urodzin ojca Czesława Białka SJ.
AFRYKAŃSKA MIŁOŚĆ
Od dzieciństwa pielęgnował w sobie pragnienie wyjazdu na misje, z pasją czytał więc odpowiednie książki i artykuły. To sprawiło, że po zakończeniu edukacji z filozofii i teologii postanowił studiować antropologię. Szczególnie ukochał afrykańską Zambię (w tamtym czasie Rodezja Północna), gdzie polscy jezuici pracują od początku XX wieku. Jednak jego marzenie nie spełniło się w taki sposób, w jaki pewnie sobie to wyobrażał. Rany nóg – „pamiątka” z powstania warszawskiego – naznaczyły cierpieniem i trudem całe jego życie. Leczenie wiązało się z licznymi pobytami w szpitalach (przeszedł łącznie 15 operacji!) i sanatoriach.
Dodatkowo władze powojennej Polski przyczyniły się do trzykrotnego pobytu ojca Czesława w ciężkich komunistycznych więzieniach (1953–1955; 1959–1960; 1966–1968), co zdecydowanie utrudniało gojenie się ran i powrót do zdrowia. Efekt raczej był odwrotny – prócz odnowienia się urazów wojennych zaczęła dawać o sobie znać cukrzyca, reumatyzm, a także problemy z trawieniem, nie wspominając już o ogólnym osłabieniu i wyniszczeniu organizmu. Ostatnie dziesięć lat życia spędził przykuty do wózka inwalidzkiego – po koniecznej amputacji lewej nogi nastąpił paraliż ciała od pasa w dół.
Mimo tych przeciwności, po wcześniejszej dwukrotnej odmowie władz, wreszcie się udało – otrzymał paszport i mógł choć w małym stopniu zrealizować swe marzenie: w 1978 roku dwa miesiące spędził w Zambii. Siedząc na wózku, przemierzał ją wszerz i wzdłuż (ponad 5 tys. km) – po tej wyprawie zostało 310 stron maszynopisu.
DRUGI CZŁOWIEK
Inwalidztwo nie stanowiło dla niego przeszkody w działaniu na rzecz innych, a cechy wspaniałego organizatora, jakimi został obdarowany przez Stwórcę, jedynie mu w tym pomagały. Właściwie całe jego życie takie było – dla drugiego człowieka. Wiele osób wspomina, że drzwi jego pokoju wciąż się zamykały i otwierały – tyle osób przychodziło do niego w różnych sprawach. Już podczas wojny, jeszcze jako kleryk, angażował się w pomoc więźniom obozów koncentracyjnych, poprzez wysyłkę paczek. Brał też udział w ratowaniu Żydów z getta w Nowym Sączu. Podczas wspomnianych licznych pobytów w sanatoriach także nie marnował czasu na roztkliwianie się nad sobą – na przykład w latach 40. współorganizował sanatorium dla inwalidów wojennych. Liczne osoby dawały świadectwo, jak podczas pobytów w szpitalach odwiedzał innych chorych, pocieszał, sprawował sakramenty i apostołował. Dla wszystkich, którzy prosili, organizował pomoc listownie.
ANTROPOLOGIA
Mniej więcej w tym samym czasie, pomiędzy szpitalami i sanatoriami a więzieniem, ukończył studia i otrzymał tytuł magistra antropologii (1961). Praca pod kierunkiem cenionego afrykanisty prof. Jana Czekanowskiego oparta na materiałach przywiezionych przez naukowca z Afryki była tak dobra i jednocześnie tak ważna, że została wydana w 1964 roku pt. Stosunki antropologiczne Afryki Środkowej w świetle aproksymacji Wankego. Ojciec Białek postanowił więc kontynuować swoje naukowe dociekania i rozpoczął przewód doktorski w Instytucie Antropologii i Etnografii na Wydziale Biologii i Nauk o Ziemi Uniwersytetu Poznańskiego. Doktorat obronił w 1973 roku. Jako członek Zarządu Oddziału Polskiego Towarzystwa Antropologicznego, Polskiego Towarzystwa Etnograficznego i Polskiego Towarzystwa Ludoznawczego, gdy tylko mógł, brał udział w zjazdach i sympozjach międzynarodowych.
NA RZECZ MISJI
Nie mogąc wyjechać na misje do Afryki, został najpierw misjonarzem ludowym w swojej ojczyźnie. Wraz ze współbraćmi w latach 1962–1971 odwiedził 118 parafii i wygłosił 2367 nauk. Od lat 70. zaczyna się jego zasadnicza praca społeczna na rzecz krajów Trzeciego Świata i misji Kościoła. Inicjuje przywrócenie niedzieli misyjnej, bierze udział we wszystkich sympozjach misyjnych, pisze artykuły i przeprowadza wywiady z misjonarzami; jeździ po Polsce i opowiada o sytuacji w biednych krajach, zbierając przy tym pieniądze na misje – transporty z Polski docierają do 42 krajów, początkowo do polskich misjonarzy w Indiach, Indonezji, Zambii, Burundi, Paragwaju. Zbiórki żywności, leków czy odzieży organizowane są w ramach Katolickiego Ośrodka Pomocy przy Komisji Misyjnej Archidiecezji Poznańskiej: w klasztorze jezuitów przy ul. Szewskiej 18 w Poznaniu, a także u sióstr nazaretanek w Kaliszu. W latach 1974–1983 do krajów misyjnych wysłano paczki o łącznej wadze 4 107 060 kg. Rekordowy był rok 1979: 1 988 740 kg.
W tamtym czasie był to największy w naszym kraju ośrodek wysyłający pomoc na misje. Paczki, a częściej skrzynie, docierają między innymi do ojca Mariana Żelazka SVD do Indii, dr Wandy Błeńskiej do Ugandy czy ks. kard. Adama Kozłowieckiego SJ do Zambii. To tylko przykłady, ponieważ w szczegółowym spisie jedynie za rok 1980 widnieje 29 nazwisk misjonarzy, nie licząc zgromadzeń zakonnych, oraz 19 krajów. A pamiętajmy, że działalność pomocowa trwała przez wiele długich lat.
Oczywiście ojciec Czesław nie robił tego wszystkiego sam. Otaczał się gronem licznych wolontariuszy, a jako że był wspaniałym organizatorem, nie stanowiło to dla niego problemu. W celu pomocy trędowatym oraz państwom dotkniętym klęskami żywiołowymi podjął współpracę z Kościołem prawosławnym i Polską Radą Ekumeniczną. Współdziałał także z Komitetem Pomocy ofiarom trzęsienia ziemi i powodzi w Kolumbii, z Palestyńskim Czerwonym Półksiężycem wspomagającym Palestyńczyków z obozów w Libanie, z miejscowym Czerwonym Półksiężycem w Algierii oraz z Czerwonym Krzyżem dla żyjących w nędzy w Wietnamie.
PATRIOTYZM
W biografii ojca Czesława Białka nie można pominąć jego miłości do ojczyzny, oczywiście związanej z konkretnym działaniem. Jak już wspomnieliśmy, jako żołnierz Armii Krajowej brał udział w powstaniu warszawskim. Później pierwsze doświadczenie komunistycznego więzienia spowodowało pragnienie pomagania więźniom politycznym, co z kolei przyczyniło się do drugiego aresztowania i uwięzienia. W 1956 roku zainicjował Tymczasowy Studencki Komitet Pomocy Więźniom Politycznym przy Wyższej Szkole Rolniczej – wraz ze studentami wysyłał paczki do więźniów. W tym samym roku reaktywował i aktywnie uczestniczył jako kapelan w Związku Inwalidów Wojennych w Poznaniu, Warszawie i Krakowie.
Od 1977 roku był zaangażowany w działalność Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela, a później także NSZZ „Solidarność”. Po wprowadzeniu stanu wojennego w 1981 roku zainicjował pomoc dla internowanych i ich rodzin, a uwięzionych odwiedzał osobiście. Na początku 1982 roku uruchomiony został z jego inicjatywy punkt apteczny w klasztorze przy ul. Szewskiej, który był składnicą leków z zagranicy. Ta niesłychanie ważna działalność, z której korzystało ok. 600 osób tygodniowo, oparta była na sztabie wolontariuszy: dwóch lekarzach, dziesięciu farmaceutach, pięciu kapłanach, dwóch braciach zakonnych i trzech zakonnicach.
Warto w tym miejscu wymienić też kilka odznaczeń, jakie otrzymał ojciec Białek: Krzyż Walecznych oraz Srebrny Krzyż Zasługi z Mieczami (od AK), medale wojskowe: Medal za Warszawę oraz Medal Zwycięstwa i Wolności, Krzyż Armii Krajowej, odznakę Akcji „Burza”, Odznakę Grunwaldzką, Honorową Odznakę za Zasługi na rzecz Inwalidów.
„ŻYWOT CZESIA”
W tak krótkim streszczeniu życiorysu osoby tak niezwykle aktywnej nie sposób ująć wszystkiego. Na koniec więc pozwalam sobie na osobistą refleksję.
Do niedawna moja wiedza o ojcu Czesławie Białku ograniczała się do wiszącej w kościele ojców jezuitów w Poznaniu tablicy pamiątkowej (po wejściu zaraz na pierwszym filarze po prawej stronie). Ze względu na przypadającą w 2020 roku setną rocznicę jego urodzin oraz plany jej uczczenia postanowiłam poznać go bliżej. Lektura książki autorstwa ojca Felicjana Paluszkiewicza SJ Dla innych. Życie o. Czesława Białka otworzyła mi oczy, a postać zapomnianego zakonnika prawdziwie zafascynowała.
Jestem pracownikiem międzynarodowego Papieskiego Stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie (ACN International), którego biuro regionalne mieści się w Poznaniu przy ul. Szewskiej 18, w pomieszczeniach, w których jeszcze nie tak dawno mieszkali jezuici. Także tu żył, działał i organizował pomoc dla innych ojciec Białek. Fakt ten, biorąc pod uwagę to, czym zajmuje się nasze stowarzyszenie – szeroko pojętą pomocą potrzebującym, szczególnie w biednych krajach misyjnych – jest co najmniej ciekawym zbiegiem okoliczności. Realizujemy naszą misję w 139 krajach świata, poprzez wsparcie lokalnego Kościoła, a więc najczęściej przez pracujących na miejscu misjonarzy. Różnica polega na tym, że ojciec Czesław pomagał, wysyłając konkretne dary materialne, my natomiast poprzez projekty zbieramy i wysyłamy pieniądze. Czasy się zmieniły i taka pomoc jest dziś efektywniejsza, a czasem jedynie taka jest możliwa.
Ponadto – kolejny ciekawy przypadek – ojciec Czesław bardzo mocno doświadczył w swym życiu represji ze strony komunistycznych władz. Niedawno ukazała się wydana przez IPN książka autorstwa prof. Elżbiety Wojcieszyk pt. „Fanatycy” i inni. Opór Wielkopolan wobec komunistów w latach 1956–1970 1, w której temat ten jest dogłębnie przedstawiony. Jedną z podstawowych misji PKWP jest pomoc prześladowanym, dyskryminowanym i represjonowanym chrześcijanom oraz bycie ich głosem w świecie. Za życia ojca Białka Polska znajdowała się za żelazną kurtyną i właśnie od naszego stowarzyszenia otrzymywała niezbędne wtedy wsparcie. Dziś to my, żyjący w wolnej ojczyźnie (zapewne ofiara cierpienia ojca Czesława też się do tego przyczyniła), możemy nieść pomoc innym krajom.
Możemy też nieść pamięć o wybitnym Polaku, który sam o sobie w liście z więzienia do siostry Krystyny (7.02.1960) pisał: „Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. A nad naszym życiem czuwa Opatrzność Boża! (…) Jak kto Ciebie o mnie zapyta, to powiedz, że żywot Czesia to zawsze jakieś niezwyczajne rzeczy; okupacja, powstanie, szpital i kryminały, różne dziedziny działania. Jednym słowem niespokojny żywot. Ale i więzienie kiedyś się skończy, będzie kiedyś wyrównana sprawiedliwość – może też spełnią się moje ideały i wyjadę do Afryki”.
Kinga Waliszewska,
Pomoc Kościołowi w Potrzebie
1 Cyt. za: https://ipn.gov.pl/pl/publikacje/ksiazki/90564,Fanatycy-i-inni-Opor-Wielkopolan-wobec-komunistow-wlatach-19561970.html